sobota, 5 września 2015

Ahh te owady/Marek

Na początku sierpnia w słoneczny dzień wybrałem się na trening sprawdzić nową trasę. Jak zawsze bidon ciastko na zagryzkę i oczywiście oruxmaps. Gdy przejechałem przez centrum Kaźmierza w stronę sokolnik niespodziewanie osa. Użądliła mnie prosto w środek górnej wargi, mało brakowało żebym ją jeszcze połkną. Trochę bolało więc zjechałem do pierwszego gospodarstwa gdzie spotkałem 
panią która mi dała od razu wapno i trochę 
octu. Nie wiedziałem że to tak 
spuchnie i tak szybko no cóż kiedyś musiało 
we mnie coś trafić. Po tym jak 
odpocząłem wróciłem do domu.
Podejrzewam że nie jestem pierwszym który miał takie zdarzenie takie życie kolarza nieprzewidywalne. 

wtorek, 19 maja 2015

Kryterium Uliczne w Szamotułach /Paweł

W niedzielę Power Bike Team uczestniczył w Kryterium Ulicznym które odbyło się w naszym rodzinnym mieście, czyli w Szamotułach. Cała baza imprezy miała miejsce przy Hotelu "Maraton".

Tak naprawdę to impreza została zorganizowana głównie dlatego, że co roku odbywa się tu "Mały wyścig pokoju",w którym uczestniczą młodzi kolarze z klubów kolarskich z całej Wielkopolski. Pierwsza edycja miała miejsce cztery lata temu, zatem w tym roku, mogliśmy po ścigać się tu po raz czwarty.


Trasa dla naszej kategorii nie była wymagająca. Liczyła tylko 4 rundy po ok. 3,1 km. Jednak i tak należało wystartować. Szczególnie zależało nam na pokazaniu się z dobrej strony, jako nowo utworzona ona drużyna. Pech chciał, że tylko dwóch z nas - Przemek i ja pojawiliśmy się na starcie. Nie zabrakło też mojego taty, który również podjął rywalizację na tym dystansie.


Do biura zawodów poszedłem przed 10. Następnie wróciłem do domu, żeby zabrać jeszcze kilka rzeczy. Zadzwoniłem do Przemka i zaproponowałem wspólna rozgrzewkę. Przemek się zgodził, dlatego po chwili udałem się do niego i przejechaliśmy się trochę po mieście wykonując liczne przyspieszenia na stojąco jak i w siodle. Do naszej grupki dołączył się również kolega ze szkoły Błażej.




O jedenastej miał nastąpić start, czyli akurat wtedy gdy zjawiliśmy się koło hotelu. Na linii zebrało się ok. 20 osób. Fakt że trochę mało ale za to poziom wytrenowania zawodników był w na prawdę wysoki. W dodatku nikt z naszej drużyny nie posiadał roweru szosowego, tylko górala na oponach o szerokości ponad 2 cale ( tylko ja założyłem do swojego opony 1.75 bez bieżnika), dlatego nie łatwo było utrzymać koło szosowcom.


W końcu usłyszeliśmy wystrzał z pistoletu. Ruszyliśmy. Od razu załapałem się do czołowej grupy.


Na jej początku jechało dwóch Mastersów. Nagle jeden z nich chcąc sprawdzić siłę całego peleton oderwał się od grupy. Za nim pojechał drugi-jego kolega z teamu. Próbowaliśmy utrzymać koło, jednak nie dało rady. Po chwili znowu nas zerwali z koła i już zrobiła się strata ponad 100 m. Tępo jakie nadali nie byliśmy w stanie utrzymać dlatego przez całe 4 okrążenia jechaliśmy grupką czteroosobową. Przez połowę każdej rundy wiatr wiał w twarz dosyć mocno.Niektóre jego podmuchy sprawiały że wytracaliśmy prędkość z ponad 30 km/h do ok. 25 km/h. 








Na ostatnim kółku zawodnicy na szosówkach z jakimi jechałem zerwali mnie z koła. Nie byłem w stanie się utrzymać i do tego jeszcze wiatr w twarz. Chcąc przerzucić na bardziej twarde przełożenie zorientowałem się, że już nie mam co przerzucać i tym sposobem na metę dotarłem zajmując 7 miejsce. Oczywiście nie obyło się bez ostrego finiszu w moim wykonaniu. Przemek dojechał na pozycji a tata został zdublowany pod koniec trzeciego okrążenia i musiał zakończyć wyścig. Mimo to każdy z nas dobrze się bawił, bo przecież na tym cała rzecz polega.



Dystans 12,82 km; czas jazdy 23:06; Vśr. 33,33; Vmax. 50,92; HRśr.-; HRmax. - 
kcal - ( pulsometr odmówił posłuszeństwa )




niedziela, 3 maja 2015

Pierwszy trening po przerwie/ Marek

Dziś objąłem na cel nasz często uczęszczany podjazd 11% w Obornikach, lecz nie chciałem jechać starą trasą. W tym samym kierunku jechali moi rodzice z siostrą ,lecz jeszcze inną drogą. Moja rodzina pierwsza wyjechała około godziny 10.00 ja pół godziny później.Po napełnieniu bidonu i przygotowaniu się wyruszyłem w trasę, kierowałem się na Gąsawy. Pierwszą część drogi miałem rozpisaną na karteczce, jednak jechałem również z chęcią poznania nowych tras i dróg, co mi się udało. Pogoda była bardzo dobra. Słonecznie, 20 stopni, bezchmurnie, do tego lekki wiatr z czego najbardziej się cieszyłem. Po kilkukrotnym pokonaniu podjazdu skontaktowałem się z moją rodzinką i spotkaliśmy się w Wymysłowie niedaleko Obornik gdzie zjadłem kawałek babki i odjechałem.Częściowo wracałem tą samom drogą z czego byłem zadowolony, ponieważ spodobał mi się bardzo ten odcinek.Posiadam profil Velo Hero w którym mam wszystkie treningi i trasy jak i dzisiejszą którą dołączam w linku: http://app.velohero.com/activity/1256040 
A odnośnie nowych fajnych ścieżek znalazłem fajną górkę z wyskokiem.



poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Maraton w Dolsku /Paweł


Wczoraj nasza ekipa w składzie Marek, Przemek i ja udała  się na pierwszy, w tym roku, maraton z cyklu Bikecross Maraton, który tradycyjnie odbył się w Dolsku. Wyścig ten nie należy do trudnych, jednak do łatwych również nie można go zaliczyć.


Zaplanowałem że wyjedziemy razem z tatą z domu o godzinie 7:50 aby dojechać na miejsce ok. godziny 9:00.I tak też się stało. W Dolsku byliśmy o godzinie 9:15. Od razu zobaczyłem Izę i Przemka a po chwili przyjechał Marek poszedłem do biura zawodów aby dokonać rejestracji. Muszę powiedzieć że pogoda nie zapowiadała się dobrze. Było bardzo zimno i wiał wiatr. Jednak to nas nie zniechęciło.


Gdy odebrałem numer startowy poszedłem się przebrać do samochodu. Napełniłem bidony a w tym czasie tata założył numer startowy na mój rower. Pojechałem do Przemka a następnie razem z nim udaliśmy się do Marka w celu wykonania rozgrzewki.



Na rozjazd przed startem pojechaliśmy w stronę rynku w Dolsku czyli tam gdzie miał się odbyć start ostry. Tam skręciliśmy w lewo zgodzie z kierunkiem trasy maratonu i pojechaliśmy zmierzyć się z podjazdem. Nie miał dużego nachylenia ale za to mierzył trochę ponad 1 km. Po pokonaniu górki zawróciliśmy jadąc z powrotem do ośrodka Villa Natura gdzie ulokowana była baza całej imprezy. Resztę czasu, który pozostał do startu spędziliśmy zwiedzając okolicę i na rozciąganie.




O godzinie 11:15 startowali zawodnicy jadący na dystansie MEGA. Postanowiliśmy udać się koło naszego sektora, aby nie stracić dobrej pozycji startowej. Jak to zwykle bywa na maratonach staliśmy w miejscu chyba z pół godziny. Tłok nie pozwalał  dogrzać się, więc mięśnie z racji tego, że był wiatr, nieco ostygły.


O godzinie 11:45 nastąpił start honorowy. jednak jak wszyscy wtajemniczeni wiedzą od razu trzeba ruszyć z kopyta. Tak też zrobiłem. Dzięki temu przebiłem się do czołówki wyścigu, co pomogło mi w dalszej trasie.




Na początek podjazd o długości 1 kilometra i nachyleniu 2,5%. Nie taki zły. Gdy dojechałem do punktu widokowego znajdującego się na 6 kilometrze, musiałem zmierzyć się z jednym z ciekawszych odcinków tego maratonu. Lekko pokręcony zjazd, a następnie po wykonaniu zwrotu o 180° do pokonania był podjazd, gdzie na odcinku 400 m różnica poziomów wynosi 30 m...było co robić. Niestety muszę stwierdzić, że narzuciłem sobie zbyt wysokie tępo, którego nie mogłem utrzymać przy obecnym poziomie wytrenowania i tylko patrzyłem jak mijają nie inni zawodnicy. Na szczęście dogonił mnie pociąg, w którym jechał Marek. Reszta drogi to tylko leśne dukty i asfalt wiec jadąc w grupie trochę sobie odpocząłem. I tak pedałowaliśmy razem aż do ponownego wjazdu na punkt widokowy w Dolsku. Tam straciłem kontakt wzrokowy z Markiem. Potem juz tylko pozostało przejechać wokoło jeziora w Dolsku i czekała na mnie meta.







Wyścig ukończyłem z 127 pozycji w klasyfikacji OPEN oraz na 9 miejscu w kat. M1. Jednak bardziej cieszył mnie czas 1:41:53 co moim zdaniem jest dobrym wynikiem, jak na pierwszy w tym roku maraton. Marek stracił do mnie równe 4 min natomiast Przemek wykręcił czas 2:00:36 jadąc swój debiutancki tego typu wyscig.

Dystans 41,00 km; czas jazdy 1:39:43; Vśr. 25,44; Vmax. 53,36; HRśr.175; HRmax. 192 
kcal 1273







sobota, 28 marca 2015

Wiekopomna chwila.../ Paweł

Przed wczoraj, w czwartek otrzymałem telefon od firmy Skinner z informacją, że nasze stroje team-owe są gotowe do wysyłki. Z tego powodu strasznie się ucieszyłem. Od razu przekazałem tą wiadomość kolegom. Oni również ucieszyli się na tą wiadomość. Po szkole spotkaliśmy się w banku aby zapłacić za zamówienie.

Następnego dnia w piątek, podczas ostatniej lekcji odebrałem telefon od kuriera który powiedział że będzie u mnie w domu za 15 min. Niestety do końca zajęć pozostała ok godzina. Na szczęście mój tata był w domu i odebrał paczkę. Nie mogłem się doczekać aż ją otworzę.

Wróciłem ze szkoły i nawet nie ściągając butów chwyciłem za nóż, aby rozciąć paczkę. Od razu posegregowałem wszystkie komplety. Jednak swój musiałem otworzyć i przymierzyć. Przyznaję że firma Skinner odwaliła kawał dobrej roboty. Stroje leżą bardzo dobrze, jakość również pozostaje na poziomie PRO, wkładka w spodenkach jest na prawdę gruba, solidna i wygodna o czym przekonałem się na dzisiejszym treningu razem z Markiem. Dziękujemy Skinner jesteście super ;) !!!




piątek, 27 marca 2015

Na dobry początek/ Alex

Niestety dopiero dzisiaj przejechałem mój pierwszy rowerowy trening w roku. Jest to spowodowane tym, że trenuje piłkę nożną i bieganie, dlatego nie zawsze starczy czas na wszystko. Do tego dochodzi nauka, której nie brakuje. Chciałem jak najszybciej wejść na swój rower bo mi zdecydowanie tego brakowało. Przerwa zimowa okazała się dla mnie bardzo długa.

Dzisiaj w szkole na każdej lekcji spoglądałem na okno obserwując pogodę. Deszcz wisiał cały dzień w powietrzu. Gdy wróciłem do domu i coś przekąsiłem niebo nadal wyglądało bez zmian. Z racji, że nie padało postanowiłem wyruszyć o godz. 15:00, mając nadzieję na udany przejazd.




Wybrałem jedną z moich ulubionych tras, ze zróżnicowaną nawierzchnią. Trasa prowadziła przez drogi asfaltowe, gruntowe i ścieżki leśne. Podczas jazdy czułem się dobrze, choć były momenty gdzie siły w nogach brakowało. Dlatego jeździ się po to, aby polepszać swoje wymiki i mieć z tego przyjemność.



Korzystałem z aplikacji endomondo.pl przejeżdżając, myśląc że dość solidny jak na początek dystans 24,62 km ze śr. prędkością 26,31 km/h.

środa, 25 marca 2015

To, co lubimy najbardziej czyli podjazdy i wiatr/ Paweł

Dziś, razem z Markiem postanowiliśmy wybrać się do Obornik. Trasa bardzo przyjemna, licząca ok. 50 km idealna na spokojną przejażdżkę. Jednak to co czekało na półmetku ani trochę nie zaliczało się do miejsc gdzie możesz sobie odpocząć. Mianowicie mowa tu o podjeździe liczącym 11% nachylenia.

Wyruszyliśmy z Szamotuł po godzinie 13:00. Nasz trening nie zapowiadał się na spokojny, ponieważ wiatr wiał nam prosto w twarz. Podmuch były na tyle silne aby naszą prędkość zredukować do 22 km/h. Takie zmaganie z żywiołem czekało nas aż do Pamiątkowa, gdzie odbiliśmy w lewo na Lulinek. Z Lulinka do Górki wiatr wiał z boku więc nie było problemu. Do Obornik znowu wiało w twarz. Po drodze udało nam się zaliczyć podjazd w Objezieżu jadąc całkiem przyzwoitym tempem.


Gdy już znaleźliśmy się na miejscu zaproponowałem żebyśmy zmierzyli się z podjazdem 5 razy. Podołałem wyzwaniu podjeżdżając ustaloną liczbę powtórzeń w siodle oraz na stojąco na zmianę. Markowi nie udało się wykonać tego ćwiczenia w całości, więc poczekał na mnie przy sławnej lunecie, gdzie strzeliliśmy sobie fotkę.


Droga powrotna minęła nam super. Muszę jednak powiedzieć że ten podjazd troszeczkę mnie zmęczył dlatego poprosiłem Marka aby nie naciskał tak mocno na pedały. Przed Pamiątkowem wróciły mi siły. Postanowiliśmy że pojedziemy ścieżką rowerową przy drodze na Poznań, z racji lepszej nawierzchni, niż na drodze przez Baborówko. Prędkość sięgała 30 km/h, jednak za bardzo tego  nie odczuwałem. Dopiero od Piaskowa przyspieszyliśmy jadąc 40 km/h do końca ul. Chrobrego.Tam też każdy pojechał do swojego domu.



Dystans 55,81 km; czas jazdy 2:15:09; Vśr. 24,77; Vmax. 53,57; HRśr.149; HRmax. 178